Szpital skończył 48 lat. W życiu ludzkim to nie jest dużo, ale w medycynie to skok do innego wymiaru. Początek to budowa, która trwała 4 lata i wyposażenie w aparaturę, i sprzęt. Później to ludzie, którzy jak krew tętniąca w naczyniach wypełnili korytarze, sale chorych, pracowanie i poradnie.
Pani Grażyna Środa, pielęgniarka pracująca na bloku operacyjnym opowiada:
„Swoją drogę zawodową rozpoczęłam w 72 roku we Wrocławiu. Do Jastrzębia-Zdroju trafiłam z powodu przydziału na mieszkanie. 10 sierpnia rozpoczęłam pracę, a w listopadzie już miałam swoje własne M. To było największe szczęście. Szpital był nowo wybudowany, trzeba było jeszcze posprzątać, drapać kafelki. Personel pracował z pasją i poświęceniem.”
Szpital górniczy był nowym, dużym pracodawcą w naszym mieście. Zespół lekarsko pielęgniarski opierał się przede wszystkim o nowych, młodych mieszkańców Jastrzębia, którzy startowali w życie.
„Zaczęłam pracę na izbie przyjęć, tam był Interkom – bardzo nowoczesny system łączności. Jak dzwonił numer 01 czyli wtedy dyrektor Zappa, to wszystkie pielęgniarki stawały na baczność.” – wspomina Pani Środa – Później pracowałam na ortopedii, to był bardzo duży oddział, z dużą ilością pacjentów, tam rozwinęłam skrzydła. Następnie trafiłam na blok operacyjny. Tak jest do dziś. Współpracuję z neurochirurgami. To jak świat medyczny wyglądał kiedyś i dziś, to jest niesamowity przeskok. Kiedyś zabieg w okolicy kręgosłupa szyjnego trwał mniej więcej 6 godzin, dziś to 1,5 godziny. Ogromnym postępem była też neuronawigacja. Kiedyś neurochirurg operował jakby poruszał się po górach skalistych w opasce na oczach, dziś jedzie po jasno oświetlonej drodze.”
Najpiękniejsze jest jednak podsumowanie.
„Kocham tę pracę, daje mi dużo satysfakcji i radości. Nie wyobrażam sobie siebie w innym miejscu.”