48 lat WSS Nr 2. Tadeusz Rottermund – panowała atmosfera życzliwości,  rodziną stawały się osoby z najbliższego otoczenia

Szpital skończył 48 lat. W życiu ludzkim to nie jest dużo, ale w medycynie to skok do innego wymiaru. Początek to budowa, która trwała 4 lata  i wyposażenie w aparaturę, i sprzęt. Później to ludzie, którzy jak krew tętniąca w naczyniach  wypełnili korytarze, sale chorych, pracowanie i poradnie.

Opowiada doktor Tadeusz Rottermund, specjalista w dziedzinie chirurgii:

„Swoją karierę zawodową zaczynałem w Wodzisławiu Śląskim, jednak to praca w jastrzębskim szpitalu była moim marzeniem. Pensje były wyższe niż np. w Katowicach, najnowocześniejszy sprzęt i infrastruktura, ale co najważniejsze szpital był wielospecjalistyczny i posiadał obsadę lekarską z najlepszych klinik. Witold Patrzyk (urolog), Łucjan Czerwiński (neurochirurg) czy  Witold Sroga (ginekologia) to byli lekarze, od których można było się bardzo wiele nauczyć. Zacząłem w październiku 76 roku. Najpierw jednak trzeba było wszystko zorganizować, na 7 piętrze gdzie zlokalizowana była chirurgia układaliśmy łóżka dla pacjentów”

W tamtym czasie nasza placówka nosiła nazwę Szpital Górniczy i zaopatrywała przede wszystkim pracowników kopalni.

„Nie było dnia ani godziny, żeby nie trafiła do nas osoba po wypadku. Ortopedia obejmowała 2 piętra, a neurochirurdzy mieli pełne ręce roboty.   W  historycznym już obiekcie jakim był Hotel Diament nocowali chorzy z całej Polski, którzy zapisali się do pracowni Lithostar i czekali na zabiegi.  W całym kraju były tylko 3 takie urządzenia, więc już w latach 70. Nasz szpital był bardzo nowoczesny” – dodaje lekarz

Część oddziałów, które nie były jeszcze zagospodarowane, były wykorzystywane w charakterze hoteli pracowniczych.

„Do pracy w szpitalu zjeżdżali się tu ludzie z rożnych stron Polski, z mieszanych środowisk, zostawiali wszystko i szukali lepszego życia. Jednak łączyły nas wspólne doświadczenia i problemy. Wszyscy sobie pomagali,  np. „ciocie” i „wujkowie” na zmianę  gromadziły grupki  dzieci i odprowadzali do szkół czy przedszkoli. Wszędzie panowała atmosfera życzliwości,  rodziną stawały się osoby z najbliższego otoczenia” – podsumowuje doktor Rottermund.

Skip to content