Oddział kardiologii naszego szpitala z lekarzem zarządzającym Henrykiem Sobocikiem na czele, bardzo dynamicznie rozwija się przez ostatnie lata. Dzięki zakupowi angiografu dwupłaszczyznowego w 2015 r. z czasem udało się przeprowadzić pierwsze zabiegi koronarografii, leczyć zawały mięśnia sercowego, stworzyć zespół kardiologów, który z ogromnym sercem i entuzjazmem podchodzą do swojej pracy i związali swoje życie zawodowe z naszą placówką. To oni prą do przodu i wprowadzili kolejne, nowe zabiegi – wszczepianie kardiostymulatorów, CRT, zabiegi ablacji, litotrypsję wewnątrznaczyniową. Od poniedziałku – również leczenie przetrwałego otworu owalnego czyli PFO.
Dzięki współpracy ze Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu, pod okiem najlepszych specjalistów tzn. dr hab. n. med. Rolanda Fiszera oraz dr n. med. Katarzyny Mitręgi, przeprowadziliśmy po raz pierwszy zabieg zamknięcia przetrwałego otworu owalnego w naszym szpitalu – mówi Łukasz Otremba, kardiolog przeprowadzający zabieg.
Lekarz dodaje – W życiu płodowym, gdy to mama oddycha za dziecko, krążenie krwi odbywa się między innymi przez połączenie pomiędzy prawym i lewym przedsionkiem serca. W przypadku gdy otwór ten nie zamknie się po porodzie, wówczas mamy do czynienia z PFO. Statystycznie zdarza się to u nawet u 25 – 30% osób dorosłych. Obecność otworu obserwuje się również u około 40% chorych po przebytym kryptogennym (niewiadoma przyczyna) udarze mózgu, poniżej 55-go roku życia.
Nie inaczej było w przypadku 29-letniego pacjenta, który niedawno przebył przemijające niedokrwienie mózgu (TIA) a kolejne mogłoby być kwestią czasu. Po wykonanym przezprzełykowym UKG i wykryciu wady został zakwalifikowany do zabiegu.
Leczenie PFO polega na nakłuciu żyły udowej i przezskórnej implantacji specjalnego okludera zbudowanego z dwóch elastycznych dysków potocznie nazywanych parasolkami. Zabieg jest przeprowadzany w znieczuleniu miejscowym, nakłuwamy żyłę udową. Pacjent jest w pełni przytomny, pozostaje w stałym kontakcie z personelem. Cały zabieg jest praktycznie bezbolesny – tłumaczy doktor Otremba
Najmniej przyjemną kwestią dla pacjenta była konieczność wykonania UKG przezprzełykowego (podobnego do gastroskopii), które jest niezbędne do uzyskania kompleksowego obrazu podczas zabiegu. Następnie kardiolodzy wprowadzili tzw. parasolki przez żyłę i umieścili w odpowiednim miejscu, które pozostaną już tam „na zawsze”. Po upewnieniu się, że całość została dobrze wykonana można było zakończyć zabieg. A potem – radość, brawa, uśmiechnięte twarze zespołu lekarzy, pielęgniarek, techników bo dokonali czegoś ważnego.
Co najważniejsze mężczyzna następnego dnia został wypisany do domu. Pozostanie pod opieką poradni przyszpitalnej.
Maciej Walas, lekarz oddziału kardiologicznego, operator kardiologii inwazyjnej podsumował – „Kardiologia inwazyjna to jest nasza pasja. Kochamy to, co robimy, dlatego jesteśmy bardzo entuzjastycznie nastawieni do tego, żeby się szkolić, robić coraz więcej, lepiej – dla naszych pacjentów i dla nas samych”




